Sonic Fanon Wiki
Advertisement

Rozdział 1: "Nocna walka"[]

Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnie, dlatego Veronica była zadowolona. Ostatnia potyczka z Eggmanem przy Głównym Szmaragdzie trochę ją zmęczyła. Treningi z Emily też dawały jej nieźle w kość. Największy problem lisicy sprawiało opanowanie emocji, czyli podstawy. Ale ostatnio szło im co raz lepiej. Veronica szybko się przebrała, zjadła śniadanie i poszła do szkoły. Dzisiaj jest czwartek a co za tym idzie, zaczyna o 08:55. Jej pierwsza lekcja to historia, następnie angielski, EDB, polski, religia, geografia i matematyka. Dzisiaj w szkole było spokojnie. Amanda nie próbowała prowokować Veronici, Tamara również trzymała się od nich z daleka.

"Czy ten dzień może być jeszcze lepszy?" - zapytała się jeżyca w myślach.

Musiała zrobić jedną rzecz. Gdy wróciła do domu, wysłała sms-y do wszystkich członków Teamu Crystal i kazała im się stawić u niej najszybciej jak to możliwe. Po paru minutach do domu wszedł zdziwiony Edward.

- Veronica, co się stało? Czemu nas wezwałaś?

- Poczekajmy jeszcze chwilę. Chce by wszyscy byli, bym nie musiała się powtarzać - powiedziała dziewczyna siadając na kanapie.

Nietoperz usiadł obok niej. Zetknęli się kolanami. Spojrzeli na siebie. Szybko odwrócili wzrok, zakłopotani. Jeżyca próbowała ukryć rumieniec, gdy dołączyli do nich Jerremy i zmartwiona Emily.

- Vera? Co się stało? - pytała się dziewczyna.

- Wyjaśnię wszystko, gdy już będą wszyscy.

Lisica usiadła obok przyjaciółki. Obok niej siadł jej brat. Po paru minutach dołączyły do nich Lily i Ashley.

- A więc pewnie wszyscy się zastanawiacie, czemu was wezwałam - zaczęła jeżyca. - Otóż jak wszyscy wiecie, jutro jest dzień odwiedzin a co za tym idzie, pewnie jedziecie odwiedzić swoją rodzinę. Domyślacie się, że ja zostaję. Chciałabym wiedzieć, czy poza mną będzie ktoś jeszcze z Teamu?

- Ver, niestety na mnie i Jerremy'ego nie możesz liczyć. Przecież wiesz, że jedziemy odwiedzić babcię - powiedziała Emily.

- Ja też wyjeżdżam - powiedziała Ashley.

- I ja - dopowiedziała Lily.

- Rozumiem. A ty Edwardzie? - zapytała się chłopaka.

- W tym roku rodzice mi nie puszczą tego płazem. Niestety, ale muszę jechać. Może uda mi się wcześniej urwać.

- Jasne. Wiecie kiedy mniej więcej będziecie wracać?

- W niedzielę - powiedzieli wszyscy jednogłośnie, poza Edwardem.

- Ok, czyli jutro będę sama, a w sobotę najprawdopodobniej przyjedzie też Edward.

- Nie będziesz sama. A co z Adą? Zuzą? Kaitem? Soniciem i resztą? - zapytał się Jerremy.

- Ada też pojechała do rodziny. Sonic, Amy, Shadow, Tails, Knuckles, Rouge i Cream dostali wezwanie na Ziemię. Ponoć potrzebują tam ich pomocy. A Zuza i Kaito z tego c słyszałam wyjechali na dzienny odpoczynek - odpowiedziała mu Veronica.

- Ou, to nie fajnie - powiedziała Lily.

- Dobra, ja was już nie zatrzymuje. Możecie wracać do domów.

Wszyscy się rozeszli a jeżyca poszła na górę. Odrobiła wszystkie lekcje i nie mając co robić włączyła komputer. Poszperała coś w sieci, pooglądała filmy aż zastała ją 22. Wyłączyła laptopa, poszła zjeść kolację, umyła się i poszła spać. Ale tej nocy nie dane jej było się wyspać. Koło północy dostała sms-a.

"Eggman zaatakował centrum. Ty i Team Crystal musicie stawić mu czoło. Wiem, że jest noc, ale podejrzewamy, żer Eggman wykradł kilka Szmaragdów Chaosu. Pozdrawiam.                                                                               Sonic"

Ta wiadomość wybudziła ją całkowicie. Szybko wysłała sms-a reszcie Teamu i poszła się przebrać. Gdy była już gotowa, zabrała Główny Anielski Kryształ i pobiegła w stronę centrum. Tak jak Sonic powiedział, był tam Eggman ze swoimi robotami i rozwalał miasto. Na dodatek przypuszczenia jej przyjaciół się ziściły. Miał cztery Szmaragdy.

- Hej! Doktorku! Nieładnie tak nie dawać się innym wyspać! - krzyknęła do niego.

- No proszę. Veronica. Znowu się spotykamy - powiedział Eggman. - To jak, rozważyłaś moją propozycję? Ciągle jest aktywna.

- Już coś na ten temat powiedziałam, ale jak widać jesteś głupszy niż myślałam. Nigdy nie przyłączę się do ciebie - powiedziała i zaatakowała go.

Po chwili dołączyli do niej Emily ze swoim kijem Roku-shaku-bo, Ashley z kijem bejsbolowym i piłkami bejsbolowymi, Lily z paralizatorem, Edward i Jerremy. W tym czasie gdy walczyli, wokół nich zebrał się tłumek gapiów. Walka była zacięta i wyrównana. W ciągu dwóch godzin rozwaliliśmy połowę robotów i odzyskaliśmy trzy Szmaragdy. Właśnie Veronica walczyła z największym robotem, gdy zauważyła, że Edward ma kłopoty. Był on nieźle pokiereszowany, leżał na ziemi a robot miał go zmiażdżyć. Pobiegła w tamtą stronę. Osłoniła nietoperza. Paroma ciosami rozwaliła robota. Podeszła do chłopaka.

- Edward, nic ci nie jest? - zapytała się nietoperza.

- Nie, tylko trochę mnie poturbował.

- Dobra, jesteś w stanie mi pomóc z największym?

- Spróbuję.

Oboje ruszyli na największego i najsilniejszego robota. Szło im całkiem nieźle. Reszta Teamu gdy skończyła walkę z resztą przeciwników, dołączyła do nich.

- Edward, poleć po Szmaragdy. Główny też przynieś. Czas zastosować atak specjalny z moim i Emily udziałem.

Chłopak bez słowa wykonał polecenie jeżycy. Po kilku minutach był z powrotem ze wszystkimi szmaragdami poza żółtym, który był w ich przeciwniku. Veronica skupiła się na mocy Szmaragdów i przemieniła się w formę Super, natomiast Emily dotknęła Głównego i przemieniła się w formę Earth.

- Skup się Emily. Tak jak to ćwiczyłyśmy - mówiła Veronica.

Lisica wykonała jej polecenie. Stworzyła potężne pnącza. Jeżca natomiast wytworzyła kulę żółtej energii. Przelała jej moc w pnącza.

- Świetliste pnącza! - wykrzyczały obie dziewczyny. 

Pnącza zaatakowały robota. Nie mógł on się przed tym obronić. Roślina owinąwszy się wokół niego, raziła go mocą. Lecz stało się coś niespodziewanego. Eggman zainterweniował. Wystrzelił piłę łańcuchową i przeciął roślinę. Robot po chwili znowu nas zaatakował.

- Hohohohohoho poddajcie się! Nie macie ze mną szans.

Veronica wiedziała, że a on po części racje. Przemieniła się w swoją zwykłą formę.

- O? Czyżbyś zamierzała się jednak do mnie przyłączyć? - zapytał zdziwiony doktor.

Jeżyca wyciągnęła przed siebie lodowobłękitny Kryształ. Zaczął on świecić. Dziewczynę otoczyła aura w tym samym kolorze. Uniosła się nad ziemią. Wycelowała Kryształem w robota. Trafił go potężny promień energii. Ale na tym dziewczyna nie poprzestała. Uniosła ręce z Kryształem nad swoją głowę. Wszystko zaczęło się naprawiać a rany znikać. Gdy wszystko wróciło do normalności jeżyca otworzyła oczy. Były całe białe. Skierowała się w stronę zaszokowanego Eggmana. Posłała w jego stronę błękitną kulę. Doktor ominął ją i zaatakował dziewczynę. Veronica obroniła się. Posłała teraz w kierunku przeciwnika falę mocy. Mężczyzna nie obronił się. On i jego statek uderzyli w jakiś budynek. Jeżyca właśnie w tym samym czasie wylądowała pod tym samym budynkiem. Gdy otworzyła oczy, spadł na nią wielki odłam betonu. Przygwoździł ją do ziemi.

- Vera! - krzyknęła Emily.

Ona i jej przyjaciele pobiegli do jeżycy i wydostali ją spod betonu. Gdy to zrobili, dziewczyna popatrzyła się na nich.

- Nic ci nie jest? - zapytał się jej z troską w głosie Edward.

- Nie tylko...ała - powiedziała Veronica, gdy chłopak złapał ją za prawą dłoń.

- Twoja ręka! - powiedziała Ashley.

- To nic takiego. Pewnie coś zwichnęłam...

- Nie!!! Znowu zostałem pokonany!!!! 

- Powinieneś się przyzwyczaić Eggmanie - powiedziała do niego szara jeżyca.

Doktor spojrzał na nią z nienawiścią.

- Ty mała, wredna dziewczynko! Ciągle stajesz mi na drodze. Ale w końcu odkryję twój sekret. Strzeż się. Za niedługo to ty będziesz przegrana - powiedział Eggman do Veronici.

Po tych słowach, mężczyzna uciekł. Nikt z Teamu nie miał siły go gonić.

- Dobra, mamy 3 w nocy. Chyba lepiej będzie jak wrócimy wszyscy do domów.

- Tak, bo jak rodzice się dowiedzą, że nas nie ma w łózkach, to będziemy mieli przechlapane - przytaknął Veronice Jerremy.

Po tych słowach wszyscy rozeszli się do domów i poszli spać.

Rozdział 2: "Pechowa akcja"[]

Advertisement