Planeta Mobius.
Kolejny słoneczny poranek. Zwierzęta, które uciekły przed Eggmanem cały czas chowają się w różnych zakątkach mobiańskiej natury. Jednak zrobiło się ciemno. Okazało się, że to trzy statki Ivo Robotnika.
- Hahahahaha! - zaśmiał się Eggman. - Już niedługo zniszczę Ziemię, a potem zostanę władcą Mobius!!
- Panie Eggman... - rzekł robot. - Wygląda na to, że pana plan się powiódł.
- No pewnie Smith... - powiedział do robota Ivo. - Już niedługo....
Jego szyderczy śmiech przerwał sonar, który wykrył jakiś obiekt, dwa obiekty poruszające się po statku. Eggman kazał swoim pilotom zatrzymać się na pustkowiu. Kamera zajerestrowała dwóch jeży: niebieski i granatowy.
- Sonic... - rzekł ze wściekłością Eggman i wysłał do nich dwa roboty. Tym czasem u jeży.
- Myślisz, że to tutaj?? - zapytał Sonica granatowy jeż.
- No pewnie, Swift! - odpowiedział Sonic. - Szmaragdy powinny tutaj być. - i wskazał palcem na drzwi, gdzie przebywał Eggman. Swift kopnął w te drzwi i wyrwał je z zawiasów.
- Droga wolna.... - powiedział Swift i poszedł za Sonicem.
- Aaaaach... Moi przyjaciele jeże... - powiedział z lekkim uśmieszkiem Ivo. - Miło mi gościć was na moim statku.
- A mi nie koniecznie, Eggman. - powiedział Swift. - Gdzie są szmaragdy!
- Ach tam! - krzyknął doktor i wskazał palcem w stronę kapsuły z siedmioma błyszczącymi kamieniami.
- O, są! - krzyknał Sonic i dotknał kapsuły. Natychmiast podniósł się alarm. - O?
- Na nich moje roboty! - wrzasnął Ivo i jednym gestem dłoni kazał robotom zabić jeże.
- A więc był to taki plan, Jajko? - zapytał Eggmana Swift.
- Nie nazywaj mnie tak ty zmutowany kocie! - krzyknął na Swifta i chciał siędo niego zbliżyc, ale Swift podciął mu nogi i przybliżył się do niego.
- Nie ruszaj się Ivonko, a my zabierzemy szmaragdy. - powiedział grantowy jeż i zwijając się w kłębek atakował robota z niesamowitą prędkością. Tym czasem u czterech innych osób:
- Ja tam idę! - krzyknął lis.
- Zaczekaj! - zatrzymała go wiewiórka. - Slige, oni dają sobie radę...
- Ależ Saro... Nie zawiadomiłem Tailsa i zaraz tam wlecą...
- Naciśnijcie przycisk, który nas uwolni! - krzyknęła Amy i Cream w klatce.
- Zaraz, Amy! - krzyknął Sonic i uderzał w roboty metalowym kijem.
U Tailsa i Knucklesa:
- Teraz!!! - krzyknął Knuckles, a Tails wleciał swoim Tornado do pomieszczenia w którym się wszystko zdarzyło. Podleciała Rouge.
- Co do... - powiedziała nietoperzyca. Swift podbiegł do klatki i wypuścił dziewczyny, następnie uderzył Eggmana a ten podleciał do pewnego przycisku. Wszyscy znajdowali się w kręgu uwięzieni.
- Hahahaha! - śmiał się Eggman. - Teraz jedno pstryknięcie i wyślę wam na Ziemię! A ja za rok uruchomię szmaragdy i w Dniu Zniszczenia zniszcze was i zawładną całym Mobius, hahaha!!
- Niedoczekanie Eggman! - krzyknął Knuckles. Do statku wbiegł Silver oraz Shadow, ale było juz za późno. Eggman wysłał naszych bohatrów na ziemię.
- Eggman, co ty zrobiłeś, gdzie ich wysłałeś!? - zapytał Eggmana Shadow.
- Na tą nędzną planetę Ziemię...
- Co?! - zdziwił się Silver. Popatrzył na Shadowa i razem wybiegli ze statku, a Eggman odleciał.
- Co się stało!!! - krzyknął Slige.
- Swift!!! - krzyknęła rozpaczona Sara.
- Daj spokój, Saro... - powiedziała Elena.
- On napewno żyje... - przekonywała ją Irina, a wiewióka płakała.
Nasi bohaterowie obudzili się w lesie.
- Ja poznaję to miejsce! - krzyknął Sonic. - Niedaleko jest pewne miasto, gdzie mieszka nasz pewien przyjaciel.
- Aha... To idziemy do Chrisa!!?? - zdziwił się Tails.
- Tak, idziemy do Chrisa... Ciekawe co powie na naszą wizytę! - krzyknął Sonic, pokazał kciuka i poszedł w stronę dróżki. Reszta za nim. Swift był na samym końcu i nie wiedział czy to dobry pomysł iść do człowieka.
Koniec